/r/konfa
Nieoficjalny subreddit "Konfederacji Wolność i Niepodległość", stworzony z myślą o merytorycznej dyskusji na temat polskiej i zagranicznej polityki.
Jedyne takie miejsce na polskim reddicie dla merytorycznej dyskusji o ideowej prawicy.
Zapraszamy wszystkich wyborców, sympatyków konfederacji a także inne osoby o poglądach prawicowych. Osoby o poglądach lewicowych chcących dowiedzieć się o poglądach prawicowych też zapraszamy do dyskusji.
/r/konfa
Dawno temu napisałem post: https://www.reddit.com/r/konfa/comments/1f0v5hj/jak_rozwi%C4%85za%C4%87_problem_dzietno%C5%9Bci_i_pare_innych/ w którym poruszyłem temat, niskiej dzietności i prób rozwiązania związanych z nią problemów. Poszedłem o krok dalej, pisząc drugą i trzecią część jednocześnie, prowadząc niemal akademicki research ;). Jednak za każdym razem, gdy zbliżałem się do wyciągnięcia ostatecznych wniosków, dochodziłem do wniosku, że proponowane rozwiązania są jedynie powierzchowne. Można stosować promocje, ulgi podatkowe czy inne mechanizmy, ale wszystkie te działania to jedynie leczenie objawów, a nie przyczyny problemu. Efekt? Temat wydawał mi się coraz bardziej złożony i ostatecznie niemal go porzuciłem.
Niedawno jednak zauważyłem, że wszystkie argumenty przeciw posiadaniu dzieci pojawiają się dopiero pod wpływem zewnętrznych czynników, które zmieniają postrzeganie świata (czyli, można by powiedzieć, w wyniku "propagandy", czasem subtelnie ukrytej pod różnymi formami filozofii). U ludzi, którzy nie poddali się takim wpływom – albo je odrzucili – posiadanie dzieci wydaje się czymś naturalnym. Przykładem mogą być społeczności takie jak Amisze, gdzie rodziny wielodzietne są normą.
Jeszcze bardziej dobitny przykład można dostrzec u dzieci. Jeśli dasz małej dziewczynce lalkę przypominającą dziecko, naturalnie przejmuje ona rolę opiekunki; podobnie, jeśli poprosisz młodsze dzieci o zaopiekowanie się jeszcze młodszymi, często wcielają się w role „mamy” czy „taty”. Nawet chłopcy potrafią odnaleźć się w tej roli, pokazując, że potrzeba opieki nad młodszymi jest naturalnym instynktem.
Ciekawym przykładem tego jest program, który miał na celu zniechęcenie młodzieży do macierzyństwa poprzez opiekę nad specjalną lalką, symulującą „trudy” rodzicielstwa. Co ciekawe, program przyniósł skutek odwrotny do zamierzonego – nastolatki nie tylko poradziły sobie z opieką nad lalkami, ale nawet zapragnęły mieć swoje własne dzieci.
Pojawia się zatem pytanie: na ile realne są problemy, które "mogą" wystąpić, a na ile są efektem tego, co nazywam antynatalną propagandą? W praktyce wszystkie zwierzęta, w tym ludzie, są wyposażone w instynkty pozwalające im radzić sobie z naturalnymi wyzwaniami, w tym z rozmnażaniem i opieką nad potomstwem. Wydaje się, że próby „walki” z naturą rodzą problemy, a rozwiązaniem może być po prostu pozostawienie miejsca na naturalny bieg rzeczy.
Podobnie teoretyczne trudności, jak problemy finansowe czy mieszkaniowe, mogą zostać rozwiązane w sposób naturalny. To nie oznacza, że należy zrezygnować z działania, ale chodzi raczej o impulsy, które – z natury – skłaniają ludzi do poprawienia swojej sytuacji życiowej. Znalezienie się w trudnej sytuacji wywołuje potrzebę wyjścia z niej i wzmaga ludzką motywację, by osiągnąć lepsze warunki dla siebie i przyszłych pokoleń.
Nawiązując do pierwszego posta - co rząd powinien zrobić, aby wspierać wzrost dzietności? Przede wszystkim – nie przeszkadzać ludziom i naturze w swobodnym funkcjonowaniu. Na początek warto rozważyć usuwanie istniejących barier prawno-regulacyjnych, które w wielu przypadkach niepotrzebnie komplikują życie rodzinne i codzienną egzystencję obywateli. Można również rozważyć regulacje ograniczające wpływ propagandy antynatalnej, choć to dotykałoby kwestii wolności wypowiedzi. W zupełności wystarczyłoby jednak, aby rząd przestał finansować inicjatywy, organizacje pozarządowe i think tanki, które promują ideologie sprzeczne z potrzebami społeczeństwa, oraz aby dążył do prostego i niskiego opodatkowania. Dzięki temu rząd miałby mniej środków na marnotrawienie ich na działania sprzeczne z naturalnymi potrzebami człowieka, a obywatelom pozostawiono by większą swobodę w kształtowaniu swojego życia i decyzji o rodzinie.
Rząd rządem, a my? Co "my" powinniśmy zrobić? Poza wyborem rządu, który realizowałby powyższe sugestie, oraz wywieraniem nacisku na polityków, aby działali zgodnie z tymi zasadami, nie ma już miejsca na abstrakcyjne „my”. Zostaje „ja” – a każdy z nas, jako jednostka, może być przykładem i nauczycielem dla przyszłych pokoleń, pokazując swoim życiem, że tworzenie rodziny i kształtowanie relacji jest naturalną i wartościową częścią ludzkiej egzystencji.
Może i formuła wyczerpała się dawno temu, może i zrobiło się nudno, ale dla liberalnego establishmentu marsz w dalszym ciągu jest solą w oku i wrzodem na tyłku. Dlatego w tym roku tym bardziej należy się stawić.
Nitka na najdziwniejsze wypowiedzi polityków z ostatnich dni, tygodni, miesięcy czy lat. Czy ktoś ma diament w postaci wypowiedzi polityków za które można śmiało ugryźć się w język? Przykładowo Tusk mówiący o tym, że będzie łamał prawo bo tak XD Macie dobre cytaty?
* - no ok, może coś trzeba by wydać, ale to groszowe sprawy vs to co sie obecnie przepala na nawet najmniej dofinansowane projekty.
Podstawowym problemem z politykami i ich podejściem do rozwiązywania problemów jest to, że rzucają nie swoimi pieniędzmi w otchłań myśląc, że skończona ilość pieniędzy zapcha dowolną dziurę. Każdy, kto miał do czynienia z problemami w prawdziwym świecie, wie że niektórych problemów nie da się rozwiązać przeznaczając na nie więcej pieniędzy - co gorsza problem może się powiększać. Czasami jest też jeszcze mniej oczywiste rozwiązanie - nie robić nic. To jest coś nie do pomyślenia dla ludzi których podstawowe modus operandi nakazuje robienie "czegoś" i bycie widzianym że problem się rozwiązuje.
Idealnym przykładem na to jest problem dzietności.
W naszym kraju nasi geniusze polityczni wymyślili 500+ i obwieścili to jako metodę na rozwiązywanie problemu dzietności, cytując problemy finansowe rodzin. W jeszcze gorszej sytuacji są Węgry, które przeznaczają na wsparcie rodzin 5% swojego całego PKB, a Korea Południowa przepala 200 miliardów dolarów. We wszystkich przypadkach gdzie politycy zabierają się za rozwiązywanie problemu, przepalają ogromne ilości pieniędzy podatników, nie mając rezultatów.
Co ciekawe, problem dzietności to problem znany na całym świecie i dotyka kraje pierwszego świata już od początku XX-wieku, jednak nawet w krajach rozwiniętych populacje Amiszów, Żydów oraz (co bardzo widoczne w dzisiejszych czasach) Muzułmanów utrzymują współczynnik dzietności powyżej poziomu zastępowania pokoleń. Czy w takim razie odpowiedzią na problem dzietności może być religijność? Niestety nie - badania w USA oraz krajach zachodnich pokazują, że o ile współczynnik dzietności wśród osób bardziej religijnych jest nieco wyższy od przeciętnej, nie jest to różnica na tyle duża aby zmienić ogólny trend.
Powód tego, jak i rozwiązanie, są te same - wpłynięcie na status społeczny.
W krajach rozwiniętych od momentu osiągnięcia pewnego pułapu rozwoju ekonomicznego, posiadanie dzieci i macierzyństwo przestało być wyznacznikiem statusu: ilość dzieci już przestała zapewniać utrzymanie na "stare lata", a zaczęła być obciążeniem finansowym bez widocznej dobrej inwestycji w przyszłość. (wojny światowe na chwile zmieniały trendy, ponieważ straty w ludziach musiały naturalnie zostać zrekompensowane)
Dodatkowym czynnikiem znacznie pogarszającym problem statusu jest wprowadzenie kobiet w poczet ludzi pracujących, gdzie posiadanie dziecka zamiast poprawiać sytuacje pogarsza ją: a to urlop macierzyński, a to obniżona wydajność w pracy przez nieprzespane noce, a to problemy ze znalezieniem opieki do dziecka...
Finalnym "strzałem" w status jest ostatnia fala feminizmu nasiąknięta marksistowskimi myślami o opresji i ideami "wyzwolenia", przez co wyznacznikiem statusu przestał być nawet związek małżeński czy nawet dobry partner... Najnowszym przykładem tego u nas jest popularność postaci śpiewająco-rapującej influencerki z onlyfans :/
Oprócz dzietności, wpływ manipulowania statusem odbija się także na wielu innych płaszczyznach, w tym nawet na stanie zdrowia społeczeństwa i otyłość!
Pytanie: co z tym zrobić? I czy jest jakieś sprawdzone rozwiązanie?
Rozwiązanie to zmiana statusu.
W Gruzji to nie polityk, a patriarcha kościoła ortodoksyjnego Ilia II "rozwiązał" problem, nie wydając pieniędzy podatnika: ogłosił że osobiście ochrzci i jednocześnie zostanie ojcem chrzestnym każdego trzeciego dziecka w rodzinie, urodzonego po ogłoszeniu jego dekretu.
W ciągu zaledwie dwóch lat dzietność w Gruzji wystrzeliła wśród małżeństw powodując ogólny wzrost o 28%. Ostatnio gdy sprawdzałem podaje sie info że Ilia II jest ojcem chrzestnym ponad 48 tysięcy dzieci!
W Polsce, podobne rozwiązanie, jednak znacznie bardziej zawiłe, wprowadził Prezydent Ignacy Mościcki: Każdy siódmy syn w katolickiej rdzennie Polskiej niekaranej rodzinie stawał się chrześniakiem Mościckiego, ale też dostawał przywileje i książeczkę "na start"... To już IMHO trochę za daleko, ale rezultaty były widoczne, a szczęśliwe 900 chrześniaków miało zapewnione całkiem sporo.
Jak można by zmianę statusu przeprowadzić w Polsce w obecnych czasach?
Ciężko mi powiedzieć - świadomie od lat nie oglądam telewizji, nie słucham radia, a wiadomości biorę ze sprawdzonych źródeł, starając się unikać propagandy, przez co nie wiem jak obecnie jest kierowane społeczeństwo... Jednak widząc niektóre posty na mediach społecznościowych, można mieć pewne przypuszczenia...
Bazując na samych przypuszczeniach, zacząłbym od wpływowych postaci w Polsce. Jedną z bardziej ciekawych po "naszej stronie" jest bez wątpienia Ewa Zajączkowska-Henrik, która całkiem pozytywnie pokazuje możliwość pogodzenia macierzyństwa oraz kariery. Karina Bosak jest mniej przekonująca w tej roli, natomiast Anna Bryłka jest ogólnie bardzo pozytywna, ale nie wiem czy posiada dzieci. Przydało by się znacznie więcej pozytywnych postaci matek odnajdujących się z w obecnym świecie.
Do tego jako wyznacznik statusu powinno być wychowanie dzieci i opieka nad rodziną, w szczególności dbanie o zdrowie rodziny. W dzisiejszych czasach, nawet te kobiety które zdecydowały się na dzieci i są w "dobrej" klasie społecznej, często zaniedbują dzieci i rodzinę poprzez szkodliwe wybory jedzeniowe. Ileż to otyłych dzieci można zobaczyć w przysłowiowym Macu czy "Kejefsi", a zadbana (lub jeszcze gorsze - otyła) matka z rozbawieniem przyznaje że nie umie gotować. Gdyby tak promować zdrowe jedzenie, domowe gotowanie i priorytetyzować umiejętność gotowania, podobnie jak nasze babcie, podejrzewam że dało by to dużo pozytywnych zmian jeżeli chodzi o zdrowie całego społeczeństwa. Można by to zrobić poprzez odpowiedni wpływ na magazyny dla kobiet (jak np w Der Onet zamienić ich pasjonujące artykuły o ciemnoskórym kochanku na proste i szybkie przepisy na zdrowe jedzenie dla całej rodziny ;) ) i promowanie dobrych praktyk w mediach dla kobiet.
Na koniec "darmowych" (z pkt widzenia budżetu) pomysłów, sugerował bym wziąć przykład z Illi II i Prezydenta Mościckiego i premiować dzieci urodzone powyżej punktu wymieniania pokoleń.
Mam również sugestie i pomysły, które mogły by wpłynąć trochę na budżet, ale wpierw chciałbym podzielić się powyższym i poczytać sugestie innych.
Coś sub zamarł, czyżby sezon urlopowo-ogórkowy, czy może się coś poprzenosiło?
W każdym razie - powoli zbliża się czas wyborów prezydenckich, na X jest trochę głosów o tym że prawdopodobnie Mentzen będzie kandydatem, nie ma prawyborów, Bosak chce się skupić na byciu wicemarszałkiem... Czy ktoś może bardziej obeznany może wyjaśnić co się dzieje? Myślałem że konfa ponownie zrobi prawybory i kandydat zostanie wyłoniony (i najprawdopodobniej tym kandydatem znów byłby Bosak)
Prowadzimy międzynarodowe badanie dotyczące regulacji internetowych - chcemy poznać preferencje i opinie Polaków na temat tego kto i w jakim celu powinien kreować przestrzeń internetową. Zależy nam na zebraniu, jak największej liczby respondentów z różnych części Polski oraz z różnymi poglądami politycznymi. Zapraszam do udziału - ankieta zajmuje około 5 minut. W przyszłości wrócę z wynikami :)
https://mpib.qualtrics.com/jfe/form/SV_9HmdL6BsUFYMS5U?Q_Language=PL